Quantcast
Channel: Buduar Porcelany
Viewing all articles
Browse latest Browse all 105

Ubieramy się w latach 1810.

$
0
0
Moda empirowa wydaje się lekka, zwiewna i niewymagająca wielu warstw pod spodem. Czy aby na pewno? 
Dziś zapraszam do mojego buduaru podczas porannej toalety w roku 1815.

Jak w każdym historycznym stroju, także i tu podstawę ubioru stanowi koszula. Zakładanie jej pod gorset na gołe ciało było ówcześnie uznawane za podstawę higieny, ponieważ koszula chłonęła w siebie pot, oszczędzając sznurówkę. Taką koszulę obowiązkowo zmieniano codziennie, a brudną - oddawano do prania. Moja koszulka jest (a właściwie była, bo niestety ją zgubiłam i muszę uszyć nową) wykonana z cienkiego, przyjemnego w dotyku batystu i ma rękawki, których długość można regulować.
Drugą istotną rzeczą były pończochy, u mnie zastąpione przez białe rajstopki (wybaczcie :D ), bo wciąż szukam odpowiednich pończoch, które trzymałyby się na nogach i dawały historyczny, kryjący efekt. 
Innej bielizny w drugiej dekadzie XIX wieku na gołe ciało nie zakładano (if you know what I mean)



Gorsety w drugiej dekadzie XIX wieku noszono w dwóch wariantach: starszą sznurówkę krótką, przypominającą nieco nasze współczesne staniki lub nowszą sznurówkę długą, usztywnianą sznurkiem i wkładanym w specjalny tunel z przodu, drewnianym buskiem. Taki gorset wciąż nie posiadał rozpinania z przodu, co bardzo utrudniało zakładanie (kto choć raz próbował przejść przez ten wąski, omotany sznurkami tunel w pełnym, historycznym makijażu i koafiurze, wie co to narodzić się ponownie), jednak jakimś cudem dałam radę sama się w niego ubrać na Waterloo, także nie jest to niemożliwe ;) Sama brykla, zwana przeze mnie deseczką sprawia, że nie można w tym gorsecie zgiąć się wpół, ani zbyt długo siedzieć na podłodze, bo busk zaczyna się wbijać w (...) lub uciekać górą. Temu drugiemu przeciwdziała przywiązanie niesfornego buska do gorsetu wstążką przewleczoną przez specjalne otworki. 
Sam gorset kształtuje ciało tak, aby część od talii w górę (wraz z żebrami) była jak najwęższa, brzuch płaski, biodra szerokie, a piersi w formie dwóch półkuli uniesione wysoko i rozdzielone.



Aby tylne plisy sukni dobrze się układały, zakładano jeszcze niewielki wałeczek na biodra lub poduszkę. Ja mam taki oto różowy kuperek, który całkiem nieźle daje radę. Dzięki niemu tył sukni zamiast smutno wisieć, nabiera życia i rozkłada się równo oraz nadaje sylwetce ładny, opływowy kształt.



Aby nogi nie były widoczne w muślinowej, przejrzystej sukni i aby jej materiał nie oblepiał ich podczas chodzenia, trzeba założyć halkę. Popularne były halki na ramiączkach lub nawet takie zakrywające biust (co jest pomocne przy ciemnych, farbujących sukniach). Moja jest tylko na długości spódnicy, aby nie dodawać niepotrzebnych warstw. Dzięki wszytym poziomo przy rąbku paskom z tego samego materiału halka jest troszkę sztywniejsza na dole i dba o to, by sukienka układała się w ładne półkole.



Teraz można zacząć zakładać dodatki - szmizetkę, doczepiane rękawy... Zależnie od sukni i efektu, który chce się osiągnąć. U mnie rękawy mameluckie (te z mnóstwem bufek) są akurat doczepiane do sukni, więc teraz zostaje mi już tylko szmizetka :)

I to wszystko! Z zewnątrz sukienka wygląda, jakby nic pod nią nie było, jednak to bielizna odpowiednio ją kształtuje i pozwala osiągnąć efekt jak z ryciny lub obrazu. Jednocześnie jest to chyba najmniej krępująca ruchy bielizna z wszystkich dekad interesującego mnie stulecia. Suknie z lat 1810. są lekkie, nie zajmują dużo miejsca i łatwo nad nimi zapanować. Czegóż chcieć więcej? :)


Viewing all articles
Browse latest Browse all 105