Quantcast
Channel: Buduar Porcelany
Viewing all articles
Browse latest Browse all 105

Empirowy high life / Napoleonske hry 2016

$
0
0
fot. Dina Khusainova
Tym razem do XIX wieku podróżowałam sama. Po wielu godzinach w pociągach i ostatnim etapie podróży pieszo, znalazłam się wreszcie w Austerlitz z początku XIX wieku. Kwaterunek miałam w jednej z małych, uroczych kamieniczek przy głównej ulicy, prowadzącej do zamku. Jak tylko znalazłam się w moim pokoju na poddaszu i wyjrzałam przez okno (jakie to dziwne, gdy prawie nie poznaje się latem tego zimowego, grudniowego Austerlitz!), od razu poczułam się jak dwieście lat temu. Zaraz zajęłam się przygotowywaniem zestawów na następny dzień i nakręcaniem włosów na papiloty (co pokazywałam na instagramie). Sobota szykowała się bardzo intensywna: spacer po wnętrzach zamku, towarzyszenie Marii Luizie podczas jej ślubu, piknik i bal. A w międzyczasie wizyta w żołnierskim obozie celem odszukania moich znajomych z grudnia. Jeden z nich miał w nocy wartę i już pisał do mnie, żebym go odwiedziła. Nic z tego! Poszłam spać, a następnego dnia wybrałam się do zamku.

fot. Dina Khusainova

fot. Michal Gallo
Gdybym miała poświęcić wnętrzom Sławkowskiego Zamku należną im część tekstu, nie wystarczyłoby miejsca w tym poście, napiszę więc tylko, że są piękne - meble, sztukateria, malowidła na ścianach i portrety. Rekonstrukcja cywilna tam byłaby marzeniem, ale na razie cieszę się z tego, co już i tak tam jest - balu w cudownej jak sen sali balowej. To jednak miało być wieczorem, a teraz nadszedł najwyższy czas odprowadzić pannę młodą do ślubu. Oczywiście przyszła cesarzowa jechała powozem zaprzężonym w czwórkę koni, a ja, wraz ze świtą czekałam w namiocie sztabowym. To niezwykłe, ale w zeszłym roku śniło mi się, że jestem w sztabie - i sen spełnił się! Oto byłam pośród dam dworu, oficjalnie prezentowana cesarzowej, witając się z nią, no i siedziałam w namiocie sztabowym jako jedna z tych dam :)

fot. Michal Gallo
Dla przeciwwagi, w czasie przeznaczonym na piknik od razu poleciałam do obozu, by odszukać moich znajomych. Niestety, na próżno! Nigdzie nie widziałam zielonych, woltyżerskich epoletów... Trafiłam natomiast do artylerii i poczęstowana od razu mocną, aromatyczną wódką ("typowi żołnierze" :D ) trafiłam na piknik. Tam państwo Chantberry z przyjaciółmi rozłożyli koc i spędziłam z nimi miłe chwile na rozmowach i poczęstunku. Trzeba koniecznie dodać, że Hanka - czeska rekonstruktorka z okazji niedawnych urodzin pana Chantberry upiekła w prezencie wspaniały, orzechowy tort z profilem solenizanta wykrojonym z marcepanu :)

fot. Akce Acaballado
fot. Akce Acaballado
fot. Dina Khusainova

Po pikniku udało mi się wreszcie odnaleźć mojego woltyżera. Okazało się, że ich pułk pełnił honory przy Mohyla Miru i po prostu nie było ich rano. Porozmawialiśmy trochę i obiecaliśmy się spotkać po bitwie, która nieuchronnie nadciągała. Wróciłam do pokoju na poddaszu - stamtąd słyszałam tylko złowrogie odgłosy armat i wystrzałów. Gdy wyszłam na zewnątrz i dotarłam do zamku, było właściwie już po wszystkim. Widziałam ostatnie momenty szarży kawalerii oraz wojska wracające do obozu i postanowiłam poczekać niedaleko na moich woltyżerów. Owszem, wrócili, czyścili karabiny. Gdy nieśmiało podeszłam, ich dowódca zwolnił mojego znajomego (szykując dla niego przywilej nocnej warty po raz drugi he, he ) z obowiązku. Ten, choć uczerniony prochem, chętnie wziął mnie na spacer wśród bukszpanów i "antycznych" rzeźb. Wkrótce jednak nastał czas szykowania się na bal, woltyżer więc wrócił do obozu, a ja poleciałam znów do mojego pokoju. Trzeba było się przebrać i od nowa zaczesać, co z prawie rozkręconymi lokami było ledwie możliwe.

fot. Dina Khusainova

fot. Dina Khusainova

Bałam się, że spóźnię się na bal, toteż widząc kilka osób, wchodzących do pałacu bocznym wejściem, poleciałam od razu za nimi. Nikt nie protestował. Odźwierna powiedziała tylko po czesku, żebym zamknęła za sobą drzwi, jak już wejdę. Szłam schodami w półmroku za cesarzową, marszałkami i najbliższą świtą. Wraz z nimi weszłam do całkiem ciemnej sali, która po oświetleniu okazała się... nie, nie (jak myślałam) szatnią, w której mogłabym zostawić spencer, a jedną z pięknych sal z portretami, którą oglądaliśmy rano. I wtedy zrozumiałam, że nie powinno mnie tu być. Zwierzyłam się ze swoich rozterek jednemu z wysokich oficerów, ale on uspokoił mnie tylko. Cesarzowa zwróciła uwagę na niesforny busk (tak, zawsze mi się to przytrafia i nieprzywiązany do gorsetu busk wyłazi górą xD ), a przemiła i bardzo stylowa pani Stepanka zagaiła miłą rozmowę na temat rycin modowych i tak poczułam się mniej nie na miejscu, niż to w rzeczywistości było.
Główne drzwi otworzyły się, wpuszczając do środka jasność, gwar i ciepło balowej sali. Muzyka zagrała głośniej i cesarzowa oraz główni goście weszli na złotą salę w pełnym blasku i glorii - a ja wśród nich! Nie wiem, czy czułam się bardziej wspaniale, czy zakłopotana, dość, że po oficjalnym wejściu wdrapałam się na podwyższenie i wraz z damami czuwałam nad cesarzową odbierającą ukłony tańczących poloneza par. Moi znajomi posyłali mi pytające, zdziwione spojrzenia, a ja z jednej strony byłam niesamowicie rozbawiona nieplanowanym figlem, z drugiej strony zastanawiałam się, jak im to opowiem - i kiedy wreszcie do nich dołączę!

fot. Dina Khusainova

fot. Dina Khusainova

W końcu cesarzowa zwolniła mnie z obowiązku damowania i pozwoliła tańczyć. Nie miałam jednak z kim! Wszystkie pary były już porozdzielane! Idąc w stronę krzeseł dla nietańczących dostrzegłam w tłumie moich woltyżerów. Przyszli na bal! Zaraz dałam im sygnał białą rękawiczką i odnaleźli mnie w tłumie. Chwilę później dławiliśmy się ze śmiechu, po moim niedawnym wybryku. Żołnierze bardzo się postarali - mieli czyste twarze i ręce, rękawiczki oraz balowe spodnie z pończochami, a i tak zebrali słowną chłostę od pana Chantberry za szable, bikorny i chlebaki. Dobrze, że nikt nie zauważył podkutych butów! W tańcu moi młodzi przyjaciele sprawdzili się doskonale - nieustraszeni w próbowaniu nowych figur, podobnie jak w bitwie nie cofali się przed niczym. Żaden kadryl nie był im groźny, dzięki czemu ja oraz kilka innych dziewcząt wytańczyłyśmy się na balu. Zanim pogaszono świece, na salę wpadł dowódca woltyżerów, mówiąc coś o rozkazie i pochodniach. Wszyscy wyszliśmy za wojskiem. Tam, przy fontannie, czekał na nas pokaz - wystrzały artylerii oraz film wyświetlany na kroplach i mgiełce z wyrzucanej przez fontannę wody. Siedząc na wilgotnej trawie, w muślinowej sukience i balowych pantofelkach, czując chłód opadający na rozgrzane tańcem ramiona, pomyślałam tylko, że tego dnia było wszystko i nie mogłoby być lepiej.

fot. Akce Acaballado

Viewing all articles
Browse latest Browse all 105

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra