Po kilku latach istnienia bloga chyba nastał najwyższy czas na taki post. Moje epoki. Te, które kocham, te, które lubię i te, których nie założę nigdy ;)
![]() |
Bez pończoch! Bez pantalonów! Bez zobowiązań! Hops! |
Jak
już kiedyś pisałam, moje zainteresowania wyszły od II połowy XVIII wieku i epoki napoleońskiej, a potem dryfowały swobodnie w stronę XIX wieku, aż zatrzymały się na latach 1880. W tym poście opiszę jednak dużo większy zakres czasu - od 1700 do 1950, by pokazać, co też myślę o czasach wcześniejszych i późniejszych od tych, które sobie wybrałam.
![]() |
Gustaf Lundberg, Maria Anna de Bourbon Conde, 1720 r. /źródło |
I połowa XVIII wieku -NIE WIEM, RACZEJ NIE
ŻYCIE:Ówczesne obyczaje, sposób podejścia do życia, rokokowa słodycz i propaganda Króla Słońce są dla mnie zbyt odległe i obce. W pewnym sensie są też przez to fascynujące, ale nawet jeśli czytam lub oglądam jakieś publikacje poświęcone tej epoce (nie szukam ich, ale czasem coś samo wpadnie w ręce), nie mam ochoty zgłębiać tematu, traktuję je raczej jako miłe ciekawostki.
STROJE: Yyy... nie :D Damskie stroje z tej epoki to dramat :D W namiotowatej, obszernej robe volante dobrze mogą wyglądać chyba tylko modelki w rozmiarze 0. A że pod spodem i tak jest stożkowa sznurówka, te workowate suknie z drogiego jedwabiu nie są nawet wygodne :D Choć z drugiej strony te bardziej dopasowane suknie jednak kuszą, ech...
CO USZYJĘ: Paradoksalnie - chcę coś z tego uszyć! Po
pikniku Garnizonu stwierdziłam, że chcę bywać tam, gdzie i oni, bo bawiłam się bardzo dobrze i zyskałam kilka nowych, fajnych znajomości. Ale o ile raz przeszedł strój z innego datowania, na przyszłość wolałabym uszyć sobie coś bardziej odpowiedniego. Na pewno nie stanie się to w tym roku, bo ma kiesa ukazała już wielokrotnie swe dno, a wolałabym nie nadużywać uprzejmości mego bankiera, ciągnąc traty na kolejny strój (bo, hej, przede mną jeszcze kilka imprez, w które się zaangażowałam i nie mam na nie jeszcze nic! :D )
![]() |
Thomas Gainsborough, Augusta Sophia, 1782 r. / źródło |
II połowa XVIII wieku - LUBIĘ
ŻYCIE: W II połowie XVIII wieku życie zaczęło bardziej przypominać to, które mamy dzisiaj, poza tym działo się mnóstwo rzeczy, które sprawiły, że to interesująca epoka. Poza tym bardzo podoba mi się ówczesne, minimalistyczne w porównaniu z poprzednią połową stulecia wyczucie stylu. Jasny, perfekcyjny klasycyzm sprawia, że odpoczywam, a towarzyszące mu mroczny gotycyzm, słodki sentymentalizm i nadchodzący romantyzm sprawiają, że moje serce dla tej epoki bije szybciej.
STROJE: Uwielbiam! To jest taki XVIII wiek, który chcę nosić! Kształty i formy, choć niekiedy (fryzury, biusty i tyłki lat 1780. :D ) nazbyt wybujałe, przez większość czasu jednak zachowuja dość naturalne formy. Stroje są wygodne i jednocześnie piękne, a ich kształt - wąska, smukła talia, duży dekolt, długie pukle włosów i zaokrąglone poduszkami tyły - idealnie podkreśla kobiecą sylwetkę. Jednocześnie to właśnie wtedy trendy maskulinizujące przybrały na sile, a do mody mocniej i bardziej bezpośrednio weszła polityka, czyniąc ją lepszym narzędziem wyrażania siebie. Fajnie.
CO USZYJĘ: Na razie mam świeżo uszytą, granatową sukienkę z pikniku, która (jak jeszcze kilka innych moich strojów meh) czeka na zdjęcia i swój osobny post.
Chciałabym uszyć jeszcze spódnicę z caraco na nadchodzący Baltic Sail (datowanie to cały wiek XVIII, więc ;) ), ale nie wiem, czy zdążę zrobić to w zaledwie jeden dzień, ledwie żywa po dość długiej wizycie w innych czasach... Zobaczymy ;)
![]() |
François Joseph Kinson. Portret kobiety z synem i córką, 1813 r. / źródło |
Epoka napoleońska - KOCHAM
ŻYCIE: No co tu dużo pisać, lubię wszystko w tej epoce! Życie i obyczaje znajdowały się właściwie na granicy tego, co było i tego, co dopiero miało nadejść, korzystano więc ze wszystkich wcześniejszych osiągnięć, tworząc jednocześnie całkiem nową jakość, znaną jako wiek XIX. Poza tym --> żołnierze :D
STROJE: Początkowo buntowałam się przeciwko tej podwyższonej talii i bufkom, jednak potem odkryłam, że w takiej talii jest mi całkiem dobrze, a bufki... wcale nie były normą! :O Po przejrzeniu mnóstwa rycin i obrazów odkryłam, jak bardzo różnorodna była ta moda i teraz ją uwielbiam!
CO USZYJĘ: O rety, wszystko! :D A tak na poważnie, właśnie w panice (nie zdążę! Oesu, nie zdążę! Dlaczego teraz piszę post, zamiast szyć!) szyję zestaw wkurzającej pensjonarki ;) na pewną dużą imprezę w połowie czerwca. Taką ze strzelaniem, Napoleonem i takimi tam ;) Oprócz tego mam też w planach coś cieplejszego na zimę, tylko nie wiem, czy to będzie strój jeździecki (raczej nie... za dużo materiału, a wełna droga), czy spacerowy... Zobaczymy ;)
![]() |
François Joseph Kinson, Portret Marie J. Lafont-Porcher, 1835 r. / źródło |
Lata 1820. i 1830. - SAMA NIE WIEM
ŻYCIE: Słodziutki biedermeier i rola kurki domowej w ogóle do mnie nie przemawiają. Honor tych lat ratuje chyba tylko pełen (nierzadko mrocznych) fantazji romantyzm i gotyckie wpływy w sztuce.
STROJE: Bufkowa słodycz w pełnej krasie (lata 20.) i przysadzisty, mega pogrubiający dramat (lata 30.). Tego nie można lubić! A jednak... bufki raz czy dwa nie zaszkodzą, poza tym ciemne, osnute koronkami jak pajęczyną stroje wielbicielki Byrona bywają kuszące...
Co do lat 30., od 1838 roku sylwetka przestała być tak brutalnie przysadzista, a zyskała na lekkości i urodzie, co mnie do nich powoli przekonuje.
CO USZYJĘ: W tym roku nic, ale tak nieśmiało zerkam w stronę tych dekad i może wkrótce coś sobie wybiorę. Jak na razie, z lat 1820. mam
moją sukienkę w różyczki i bardzo ją lubię :)
![]() |
Joseph-Désiré Court, Yekaterina Scherbatova, lata 1840. /źródło |
Lata 1840. -KOCHAM
ŻYCIE: Niby jeszcze biedermeier, ale jakby lepsza wersja. Dla mnie synonimem lat 1840. są
siostry Bronte, które po prostu wielbię oraz powieści Charlotte takie, jak Jane Eyre, czy Villette. Ubierając lata 40. przenoszę się w ich czasy, miejsca, w których żyły i jestem szczęśliwa.
STROJE: Są genialne, przede wszystkim dlatego, że sylwetka znów staje się kobieca, wydłużona i smukła, a jednocześnie brak sztywnych stelaży sprawia, że strój jest wygodny i nie stanowi kłopotu w podróży. Czasem nazywam tę dekadę krynoliną w wersji light, bo w latach 40. sporo cech charakterystycznych w kroju i zdobieniach sukienek jest już wyraźną zapowiedzią kolejnego okresu w modzie.
CO USZYJĘ: Mam w planach dwie sukienki, może jedną z nich uszyję jeszcze w tym roku (sierpień). Drugą zostawię sobie na kwiecień, ale mam już materiał :)
![]() |
Franz Xaver Winterhalter, Carmen Duchesse de Montmorency, lata 1860. / źródło |
Lata 1850. i 1860. -KOCHAM
ŻYCIE: Ech, co tu dużo mówić, rozkwit epoki tzw. wikoriańskiej jest dla mnie niesamowicie fascynujący i uwielbiam o nim czytać. Im bardziej powściągliwi i skryci są wiktorianie, tym dokładniej się im przyglądam i analizuję, co też kryło się pod szczelnymi i zapiętymi pod szyję warstwami ubioru i konwencji - serce, czy mechaniczne trybiki? Poza tym -->
Thornton<3
STROJE: To jest moja epoka! Tak przynajmniej wszyscy zgodnie stwierdzili, gdy po raz pierwszy w życiu, na zeszłorocznym
Złotym Popołudniu miałam na sobie krynolinę. Bardzo mnie to ucieszyło, bo dzięki temu mogę bez jakichkolwiek przeszkód wcielać się w postać Margaret Hale i nielegalnie
myszkować po fabryce idealnego Thorntona<3
A tak serio - krój krynolin jest dla mnie stworzony, bo mam tak modne ówcześnie spadziste ramiona i mocną budowę ciała z dość szczupłą górą, którą (wraz z talią ściśniętą gorsetem) podkreśla ten typ sukni. Nie ma to, jak pasować do kanonów ulubionej epoki :)
CO USZYJĘ: Mam w planach aż trzy krynoliny - przejrzystą sheer z lat 60., spacerową w motyle, która jest chyba moją ulubioną suknią ever (tylko gdzie znaleźć taki materiał?) i kraciastą krynolinę bożonarodzeniową. W tym roku może dam radę z tą ostatnią, choć jednak 10 metrów materiału swoje kosztuje...
![]() |
James Tissot, The Gallery of H.M.S. 'Calcutta' (Portsmouth),1877 r. / źródło |
Lata 1870. i 1880. -MOŻE KIEDYŚ
ŻYCIE: Co tu dużo mówić, jeśli czytam cokolwiek o tych dekadach, to przy okazji czytania o wcześniejszych, więc nic błyskotliwego tu nie napiszę ;)
STROJE: Kiedyś hejtowałam wąskie i opięte priceski, dziś przychodzę do spowiedzi wyznać ten grzech i obiecać poprawę ;) Obie turniury zaś - pierwsza, która wyewoluowała z krynoliny poprzez powiększenie tylnej części i druga - z wąskim przodem i bokami oraz półeczką z tyłu są dla mnie bardzo intrygujące.
CO USZYJĘ: Mam w planach jakąś turniurę, ostatnio zerkam też z zaciekawieniem w stronę łososiowej, balowej princeski - wąskiej i opiętej jak futerał, z długim trenem, przybranej kwiatami...
![]() |
John Singer Sargent, Nancy Astor, 1906 r. /źródło |
Belle epoque -NIESTETY NIE
ŻYCIE: Niekiedy zerkam do tych czasów, ale dla mnie są jednak już zbyt współczesne. Wiecie - samochody, coca-cola, stroje męskie przypominające garnitur i damskie złożone z koszuli i spódnicy...
STROJE: Na niektórych zdjęciach mi się podobają. Na obrazach to już w ogóle są cudowne, ale na rycinach - tragedia! Ten zabudowany, masywny korpus, maleńka, nisko umiejscowiona talia i wąskie biodra to coś zupełnie dziwacznego. I nie wiem, co musiałabym zrobić z moim ciałem, żeby się choć trochę do tego upodobnić. Na pikniku w Pszczynie próbowałam i wyszedł dramat - wyglądałam i czułam się jak pięćdziesięcioletnia, otyła ciotka Klotka donaszająca czwartą ciążę. Nie.
CO USZYJĘ: Teraz to już nic. Nie dla mnie zwiewne, koronkowe suknie z gołębią piersią! Po prostu moje ciało zupełnie rozmija się z ideałem epoki, a ponieważ jej obyczajowość nie pociąga mnie aż tak, jednak nie będę szyć. Zachowam materiały i fundusze na inne czasy.
![]() |
Ruth Harriet Louise, Leila Hyams, fotografia / źródło |
Lata 1920. 1930. 1940. - NIE
ŻYCIE: O nie, od licealnych czasów dwudziestolecie międzywojenne to najbardziej hejtowana przeze mnie epoka :D Nic, absolutnie nic mi się w niej nie podobało, może oprócz wierszy Baczyńskiego, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Przybosia.
STROJE: Sukienki całkiem luźne w talii, za to odsłaniające w pełnej krasie nogi to dla mojej figury samobójstwo. Lata 30. i 40. są pod tym względem korzystniejsze, ale ich przerysowany charakter, podkreślający seksualność w burleskowo-rewiowy sposób, którego nie lubię i w którym źle się czuję mnie od nich skutecznie odstrasza.
CO USZYJĘ: Nic! Hehehe
![]() |
Suzy Parker w sukni Diora, 1952 r. /źródło |
Lata 1950. - HMM...
ŻYCIE:O ówczesnym życiu wiem niewiele, ale to już wiek XX, który nie leży za bardzo w moich zainteresowaniach, więc czuję się rozgrzeszona :)
STROJE: Damn you, Maqda! Przez Ciebie spodobała mi się ta dekada! Niewiele z niej widziałam, ale to, co zobaczyłam uradowało moje oczy. Dla mnie lata 50. to taka nowocześniejsza wersja krynolin. Znów mamy odsłonięte ramiona, wąską talię i rozkloszowaną spódnicę, czyli coś, co lubię najbardziej!
CO USZYJĘ: Nie wiem jeszcze, może jak będę miała nadmiar czasu i chęci, uszyję sobie sukienkę do chodzenia współcześnie, na jakieś dwudziestopierwszowieczne imprezy, śluby znajomych itd. ;)
Wychodzi na to, że w XIX wieku (i kawałku XVIII --> 1780-1880) odnalazłam swój dom :) W tych latach czuję się najlepiej i marzę o pełnej garderobie oraz mnóstwie różnych epokowych przedmiotów z tych czasów, w czym pewnie wkrótce utopię większość moich nędznych wypłat. Zaraz... wygląda na to, że już to robię! :D
![]() |
Oh Lord, have mercy! Now to the english part... |
ENGLISH:
The post tells the story of my favourite and most hated historical periods.
In short:
- I do love 1800-1810s, 1840s, 1850s & 1860s - everything seems perfect for me there
- I like 1780s, 1790s - the best of the best in 18th century!
- I am quite interested with 1820s, 1830s, 1870s, 1880s - quite alluring
- I would like to sew for my everyday wear 1950s - as they seem to be a modern version of my beloved hoopskirt gowns
- I am neutral to 1700s-1770s - but will sew a simple outfit with caraco next year
- I feel dreadful in 1890s, 1900s, 1910s. - tried it once and looked like a 50 years old, obese, tired woman in her fourth pregnancy. Ouch. Never, never again!
- I will never try 1920s, 1930s, 1940s - flapper girl style is a crushing bomb of disaster for my natural body shape. And I don`t like burlesque.