Quantcast
Channel: Buduar Porcelany
Viewing all articles
Browse latest Browse all 105

Heilsberg 1807 / 2016

$
0
0

Prawdę powiedziawszy, miałam być w tym czasie zupełnie gdzie indziej - miałam spacerować sobie Warszawą na 200 rocznicy powstania UW, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie. Kroiłam sobie materiał na nowy strój i myślałam o tym, jak straszny to dylemat i dlaczego nie można być w dwóch miejscach jednocześnie, i że gdyby to zależało tylko ode mnie; gdybym miała słuchać serca, pojechałabym na Lidzbark. To pojechałam! 

Zdjęcie z albumu 2. Westpreussische Invalidenkompanie
Tym razem byłam już lepiej przygotowana do przebywania w napoleońskim obozie, niż rok temu. Uszyłam sobie nową, obozową sukienkę - bardzo prostą w kroju i bez zdobień, w które mogłyby się wplątywać kamienie ;) Jest zapinana z przodu, abym mogła zakładać ją sama, uszyta prawie cała ręcznie z wytrzymałego lnu tkanego w paseczki, kolorem zbliżonego do barwy spodni w napoleońskich mundurach. Prosta, słomkowa budka dobrze ukrywała papiloty (loki wolałam zachować na wieczorny bal w zamku), a woalka z koronki prababci mogłaby chronić od słońca, gdyby mocno świeciło. Całą biżuterię stanowił srebrny sekretnik na długim łańcuszku, podpięty przy pasku kokardą. Oto ja w wydaniu obozowym! W dzień bitwy pogoda była bardzo zmienna: a to mocne słońce, a to porywisty wiatr, a to deszcz padający wprost z ciężkich, zwieszających się nad obozem chmur. Nadal nie mam spencera, więc zabrałam z domu zielony szal, pasujący do kokardy, ale niepotrzebnie. Okazało się, że goszczący mnie 7 Pułk Piechoty zabrał dodatkową kurtkę mundurową, którą mogłam nosić, gdy było mi zimno. Czy to nie miłe?

fot. R. Dubaj

Z resztą, tego dnia spotkało mnie jeszcze więcej miłych rzeczy, jak to bardzo często dzieje się z XIX wieku. Na samym początku, gdy przebierałam się w namiocie (podróż z drugiego końca Polski trwała długo, musiałam nocować w Warszawie i do obozu dotarłam dopiero po śniadaniu) okazało się, że mój neseser, który robiłam kilka długich, zimowych dni* sprawdził się doskonale w swojej roli! Dzięki niemu mogłam najpierw sama zasznurować się w gorsecie, co bez odpowiednio dużego lustra jest właściwie niemożliwe, a nastepnie, już po bitwie właściwie ekspresowo zmienić strój z dziennego na wieczorowy i uczesać siebie oraz Mery. 

Zdjęcie z albumu 2. Westpreussische Invalidenkompanie

Zdjęcie z albumu 2. Westpreussische Invalidenkompanie

Potem okazało się, że w obozie jest mnóstwo znajomych, których co rusz spotykałam na swojej drodze. Poznałam też kilka nowych osób, w tym słynny pułk 33, którego żołnierze maszerowali od kilku dni i spali w lasach, zanim dotarli do obozu. Jedyne, czego trochę żałuję, to że nie z każdym udało mi się porozmawiać w tym krótkim czasie przed bitwą.
Gdy podczas obiadu stałam przy karczmie i jadłam moją porcję gulaszu, podszedł do mnie oficer, którego poznałam zimą na ułańskim balu i po krótkiej pogawędce przedstawił Napoleonowi. Całą ulewną burzę, która rozpętała się kilka minut później spędziłam w namiocie sztabowym, popijając słodkie wino i oglądając zgromadzony tam szpej ;)

fot. R. Dubaj



Gdy zaświeciło słońce, nadszedł czas wymarszu na bitwę. Dowódca pozwolił mi iść jak markietanka,  przy 7 pułku, więc widziałam wszystko z bliska. Po drodze deptaliśmy pachnące zioła, poziomki, zielony szczaw i fioletowe łubiny. Obszar pola był dość mały, ale za to bogato ukształtowany i wyposażony w szaniec (oraz super ziemianki zamieszkałe przez poznanych w Rumszyszkach Litwinów), który wojska francuskie atakowały. Bitwa była pełna akcji, ja sama brałam udział w cuceniu naszego rannego w potyczce żołnierza i próbie szabrowania jakiegoś rannego Prusaka, który jednak nie dał się pozbawić butów ;) Po pewnym czasie nasze oddziały zaczęły szturmować szaniec, co rusz pod niego podchodząc, by znów na kilka chwil się wycofać. Nie chciałam zawadzać w wojennym zamęcie, toteż korzystając z tego, że niedługo wcześniej stojący nieopodal Napoleon ze sztabem pomachał do mnie ze swojego stanowiska, wycofałam sie w te stronę i resztę bitwy spędziłam wśród zieleni, spoglądając sobie na szaniec przez historyczną lunetę.

fot. R. Dubaj

fot. R. Dubaj

fot. R. Dubaj

fot. R. Dubaj

Do obozu, a później całą drogę do lidzbarskiego zamku asystował mi jeden z żołnierzy 33. zabawiając rozmową. Na samym zamku wystawiono jadło i napitek. Gdy zarządzono tańce, było już późno, dlatego zatańczyłam tylko dwa, z pewnym młodym redcoatem. W drodze powrotnej przez miasto, lesiste ścieżki i cmentarz towarzyszył Mery i mnie dowódca 7ki. Resztę dnia spędziłam przy ognisku, śmiejąc się z żołnierzami, a pierwsze godziny następnego - w namiocie, przykryta żołnierskimi płaszczami, próbując zasnąć.
Tak minął mi 12 czerwca 1807 roku, w Lidzbarku.

fot. A. Pius
fot. A. Pius

ENGLISH:The Heilsberg 1807 battle took place last wekend in Lidzbark Warmiński. I was wearing my new, linen daygown. A simple one, mainly handsewn, opening in front so I could put it on by myself and feel comfortable in the camp. I made also a straw bonnet and soldiers gave me the uniform because it was rather cold outside.
I met many friends there and made the new ones. I was taking part in a battle as a vivandiere and spent a nice morning in a headquarters` tent. In the evening there were dances in the castle and after dances we went back to the camp to spend a night together by the fireplace.

fot. R. Dubaj

______________________________________________________
*post o neseserze pojawi się wkrótce, na razie nie miałam czasu zrobić mu zdjęć, musicie uzbroić się w jeszcze odrobinę cierpliwości. Niecierpliwych zapraszam do Pieskowej Skały 18 czerwca - zobaczycie go w akcji ;)

Viewing all articles
Browse latest Browse all 105

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra